PSIEMANDERKO 🐾
CZY DUBLIN JEST #PETFRIENDLY???
Niestety pod względem przyjazności do zwierząt bardzo Nas rozczarował…
W Dublinie byłyśmy już kilkukrotnie i szczerze z początku nie zrobił pozytywnego wrażenia… ale za którymś razem nawet się polubiliśmy… ale nie trwało to długo, bo do czasu kiedy pojechałyśmy tam z Fabio…
Kilka razy byliśmy tam tylko na noc w Hotelu przed Naszymi wcześniejszymi podróżami, ale tym razem stwierdziłyśmy, że sprawdzimy czy w ogóle Dublin jest #petfriendly.
Problemy zaczęły się już jak chciałyśmy wejść do autobusu. W Dublinie panuje zasada… że można z psem wejść do autobusu pod warunkiem, że kierowca wyrazi na to zgodę. Co w praktyce oznacza tyle, że jeśli kierowca nie lubi zwierząt lub ma zły dzień to nawet mimo jeśli pies znajduje się w torbie to może Wam odmówić wejścia do autobusu. No i oczywiście z Naszym szczęściem odmówiło Nam dwóch kierowców… mimo że Nasz pies Fabio nie waży nawet 4kg plus miałyśmy dla niego transporter!!! Ale jak to My stwierdziłyśmy, że nie będziemy się prosić ani tracić czasu, więc poszłyśmy na taksówkę. Ku naszemu zdziwieniu z taksówką też nie było tak łatwo… dwóch pierwszych taksówkarzy odmówiło Nam przejazdu!!!! Tak szczerze to już na tym etapie byłyśmy w szoku… seriooo?? W dobie XXI wieku, gdzie praktycznie każdy posiada zwierzę domowe… takie akcje? No cóż… na szczęście starszy Pan z 3 taksówki nie robił problemów i udało się!!
Pojechaliśmy do Hotelu…
Hotel zabukowałyśmy przy lotnisku, ze względu na wczesny wylot o 5 rano…
Tutaj też nie było łatwo… bo tylko jedna sieć hoteli w okolicy przyjmuje psy…
A był to Travellodge i powiemy Wam szczerze za cenę 125€ za noc plus 25€ za psa to powinno być coś zdecydowanie fajniejszego… a była to totalna porażka…
Dobrze, że chodziło tylko o przenocowanie!
Ale jeszcze zanim dojchałyśmy do Hotelu pierwsze co pomyślałyśmy jak dostaniemy się spowrotem do miasta, bo przecież miałyśmy cały dzień, aby coś zobaczyć, pójść na zakupy czy coś zjeść. Po odświeżeniu i nakarmieniu Fabusia… Pani z recepcji zamówiła Nam taksówkę… kierowca który przjechał oczywiście kręcił nosem, że ten pies na pewno kłaczy i że w sumie to nie chciałby Nas zabierać, ale w końcu zabrał… no istna masakra!!
Szczerze na tym etapie miałyśmy już dość proszenia się czy ktokolwiek przyjmie Nas z psem, że w centrum poszłyśmy tylko na słynne bubble waffle do BUBBLE FACTORY na wynos oraz na guinnessa w Temple Bar, gdzie można było usiąść na zewnątrz…
a potem poszliśmy po prostu na spacer… i tak naprawdę zrobiło się późno, więc musieliśmy wracać. Już Nas bolały brzuchy na samą myśl… poszliśmy na postój taksówek i znowu to samo… Stojących 3 taksówkarzy odmówiło Nam przewozu i jeszcze głupio się podśmiewali… tragedia… ale jeden który stał obok zapytał dokąd, jak usłyszał, że będzie daleki kurs to zdecydował się Nas wziąć!
Kilka dni temu byliśmy tam znowu… i wiecie co… wsiadłyśmy do autobusu
i nawet nie przyznałyśmy się, że na pokładzie jest pies!
Przyznamy się Wam, że powyższe doświadczenia spowodowały to, że nawet nie mamy już ochoty tam jechać w najbliższym czasie na dłużej… ale na pewno za jakiś czas pojedziemy i sprawdzimy może jakieś hotele w mieście i restauracje! Ale tym razem jak już to wybierzemy się tam samochodem!
Dajcie znać czy może Wy macie jakieś niemiłe doświadczenia z Dublinem, a może wręcz przeciwnie?
woof woof 🐾